Kim był Krzysztof Kolumb? Szaleńcem, marzycielem, a może żądnym sławy i bogactwa, próżnym awanturnikiem? Stojąc w cieniu replik karawel, które wyruszyły na odkrycie nowej drogi do Indii a dotarły do Ameryki, jedno jest pewne – musiał być bardzo odważny, gdyż żaglowce są zaskakująco małe. Aby to stwierdzić musimy udać się w okolice miasta Huelva, w zachodniej Andaluzji.
Nad rzeką Tinto, w porcie Palos jest miejsce, skąd Krzysztof Kolumb wyruszył w brzemienną dla historii podróż. Miał do dyspozycji karakę Santa Maria – największy statek biorący udział w wyprawie oraz dwie karawele: Nina i Pinta. W 1492 roku na pokład weszło około 90 ludzi, podniesiono kotwice i skierowano się na zachód.
Nie ma żadnych planów, szkiców lub innych dokumentów, które mówiłyby jak wyglądały karawele. Mimo to na świecie jest wiele replik tych żaglowców. Najsłynniejsze można oglądać w Muelle de las Carabelas. Stoją dumnie przy nabrzeżu i cierpliwie znoszą tłumy turystów, którzy podekscytowani wdrapują się na pokłady i penetrują wszystkie zakamarki.
Jest jakieś magiczne piękno w masztach wskazujących niebo, w plątaninie lin i bocianim gnieździe górującym nad żaglowcem. Patrząc na zielonkawe wody rzeki mamy ochotę odczepić cumy i wyruszyć w bezkres oceanu. Zawierzyć tej łupince z drzewa i podążyć na spotkanie przygody.
Gdy wejdziemy na pokład zaskakuje precyzyjna budowa żaglowców. Stare deski łagodnie wyginają się, tworząc uroczą krzywiznę kadłuba. Misternie splecione liny są grube i mocne.
Wnętrza statków urządzone są tak, jakby podróż wciąż trwała. Stoją wielkie skrzynie z prowiantem. W workach schowane jest zboże, z sufitu zwisają smakowite szynki. Marynarze zajęci są zwykłymi czynnościami. Jeden ciągnie linę, inny dogląda paleniska. Zdumiewa jak mało jest miejsca dla tak licznej załogi i w jak spartańskich warunkach musieli żyć marynarze.
Kolumb swoją kajutę zainstalował na Santa Maria. Miał tam miejsce do pracy, gdzie skrupulatnie wyliczał kurs wyprawy. Dokumenty historyczne mówią, że posiadał wybitną wiedzę z zakresu nawigacji, astronomii, geografii, matematyki i kosmologii. Jest również teoria mówiąca, iż Krzysztof Kolumb był synem polskiego króla Władysława Warneńczyka.
Na nabrzeżu urządzono małą rekonstrukcję ówczesnego portu. Są stanowiska z żywnością, jest miejsce dla konia oraz kuźnia. Wszystko wykonane z dużą starannością o szczegóły.
Muzeum karabeli to wspaniałe miejsce dla młodych odkrywców, którzy mogą buszować wśród eksponatów. Ich rodzice także nie powinni być zawiedzeni. Dla bardziej żądnych wiedzy czeka ciekawa wystawa o Kolumbie i jego wyprawach oraz film, wyświetlany w jednej z sal muzeum.
Ciekawostka: w Polsce także znajduje się replika Santa Maria. Można ją oglądać w w Muzeum Arkadego Fiedlera w Puszczykowie koło Poznania.
Paraje de La Rábida, s/n, 21819 Palos de la Frontera, Huelva, Hiszpania
Paraje de La Rábida, s/n, 21819 Palos de la Frontera, Huelva, Hiszpania
Pozostałe wpisy o Hiszpanii:
Kowboje i Indianie na pustyni w Europie. Czy to żart? To Pustynia Tabernas.
Wow! Repliki robią wrażenie swoją wielkością i pieczołowitością w odwzorowywaniu detali. Ciekawy pomysł – i świetna realizacja.
Istna magia. Jak ja zazdroszczę, oczywiście tak pozytywnie. Świetny projekt, a zdjęcia piękne. Może kiedyś… na własne oczy zobaczę… 🙂
Wspaniałe. Ja zawsze lubiłam takie miejsca, takie „żywe” lekcje historii i geografii.
Jestem pod wrażeniem! Statek wygląda rewelacyjnie!
Myślałam, że te statki są dużo większe! Uwielbiam takie „żywe” lekcje historii!
To ciekawe, całkiem niedawno byłam w Puszczykowie… i nawet nie miałam pojęcia, że takie coś tam znajdę! Może jeszcze kiedyś mnie tam rzuci, to lepiej poszukam!
Statek faktycznie sprawia wrażenie małego… szczególnie jak na taką wyprawę jakąś sobie Kolumb wymarzył 🙂
Za każdym razem, gdy zaglądam tutaj odkrywam coś nowego. Pięknie pokazane i ta ciekawostka!