Czy Lima rzeczywiście jest brzydka i nieciekawa? Na blogach ciężko znaleźć słowa zachwytu nad stolicą Peru. Wielomilionowe miasto, w którym mieszka blisko 1/3 całej populacji kraju to zlepek różnych kultur i silnych kontrastów. Miasto, które nie sposób poznać i zrozumieć w jeden dzień. Tutaj znajdziecie wykwintne restauracje, uważane za jedne z najlepszych na świecie lub zjecie lokalne dania, serwowane na ulicy za kilka soli. W Limie oprócz zabytkowych budowli zobaczycie niebezpieczne dzielnice peruwiańskich slamsów. Pierwsze odwiedzicie na pewno, te drugie niekoniecznie, bo strach Wam na to nie pozwoli. A wszystko spowite mgłą i nierzadko skropione deszczem, gdyż z wyjątkiem tamtejszego, krótkiego lata w Limie permanentnie jest brzydka pogoda.
Lima – dzielnica Miraflores. Peru – dzień 0.
Do Limy podeszliśmy trochę jak do jeża, ale daliśmy jej szansę, aby nas do siebie przekonała. Gdy wylądowaliśmy w stolicy i przeszliśmy wszystkie procedury na lotnisku, łącznie z odebraniem samochodu z wypożyczalni, zrobił się wieczór. Nie zrażając się fatalną jazdą peruwiańskich kierowców, dotarliśmy do dzielnicy Miraflores, gdzie mieliśmy zarezerwowany hotel. Zakwaterowanie okazało się znośne, jedynie garaż, w którym mieliśmy zostawić samochód, został przerobiony na stołówkę. Ciekawe, że booking nic o tym nie wiedział 🙁 Ale podobno to najbezpieczniejsza dzielnica w Limie, więc samochód pozostał na ulicy. Rano czekał na nas w stanie niezmienionym 🙂
Po zapadnięciu zmroku udaliśmy się na krótki spacer po dzielnicy. Miraflores jest doskonale prosperującym centrum handlowym z ekskluzywnymi sklepami, kinami, teatrami i galeriami sztuki. Przewodniki rekomendują hotele właśnie w tej dzielnicy, jako najbezpieczniejszej. My udaliśmy się do Parque Kennedy, który w sobotni wieczór tętnił życiem. Wszędzie słychać było muzykę, do taktów której tańczyli Peruwiańczycy. Najwięcej ich było w amfiteatrze w parku, ale widzieliśmy również pary tańczące na chodniku przy dźwiękach muzyki z samochodu. Okoliczne knajpki zachęcały do zapoznania się z peruwiańską kuchnią. My zadowoliliśmy się bułkami z pieczonym kurczakiem, które cieszyły się dużym powodzeniem wśród Peruwiańczyków a sprzedawane były w niewielkich budkach w parku. Niezliczona ilość kotów opanowała drzewa i trawniki. Zwierzęta były zadbane i wypasione. Przy alejkach stały miseczki z kocim jedzeniem.
Zmęczenie długim lotem z Polski szybko dało o sobie znać, więc wróciliśmy do hotelu i zapadliśmy w błogi sen.
Klify w Miraflores.
Rano, tuż po zjedzeniu śniadania, wsiedliśmy w samochód i udaliśmy się na spotkanie kolegi, który przyleciał do Limy dzień wcześniej. O jedynej niebezpiecznej sytuacji, która spotkała nas w Peru pisałam w pierwszej relacji z tego kraju. Przypomnisz ją sobie tutaj.
Droga wiodła wzdłuż wysokiego klifu. Jest to teren dobrze zagospodarowany z licznymi ścieżkami, pięknymi nasadzeniami drzew, krzewów i kwiatów. Jednak najbardziej zapadają w pamięć fantastyczne widoki stromego urwiska i falującego w dole oceanu. Postanowiliśmy zatrzymać się tu w drodze powrotnej, jednak nie znaleźliśmy na to czasu. Wielka szkoda.
Opuszczamy Limę, ale jeszcze tu wrócimy 13 dnia naszej podróży.
Lima. Peru – dzień 13.
Mam nadzieję, że razem ze mną byliście przez te 13 dni, śledząc nasze przygody w Peru. Zmęczeni lecz spełnieni dotarliśmy z powrotem do Limy na wieczór, 13 dnia podróży. Tym razem wybraliśmy hotel Portada del Sol. Hotel w dobrej cenie, położony w pobliżu centrum i z garażem, ale jego czystość i jakość obsługi – fatalna. Pierwszy raz życiu trafiliśmy na niezmienioną pościel i nie mogliśmy doprosić się o jej zmianę.
Postanowiliśmy pójść do restauracji dla lokalnej ludności, co w sobotni wieczór wcale nie było łatwe, gdyż do większości lokali ustawiły się długie kolejki. Po kilu próbach weszliśmy do baru, gdzie muzyka z szafy grającej skutecznie zagłuszała wszelkie rozmowy. Ale nikt tu nie przychodzi rozmawiać. Klimat miejsca był niesamowity. Krzywe, podrapane ściany i sufit, który trzymał się na słowo honoru stanowiły tło dla sfatygowanych stolików i plastikowych krzeseł. Na stołach królowało piwo, które co i raz donosił kelner. Oprócz piwa udało nam się zjeść proste dania: burgery, kurczak z frytkami. Wizytę w toalecie chłopcy skwitowali „Mamo, ty tam nie chodź i nie chcesz wiedzieć jak wygląda”. Uwierzyłam na słowo. Wizyta w takim miejscu dostarcza o wiele więcej wspomnień, niż w renomowanej restauracji.
Lima. Peru – dzień 14.
Ostatni dzień naszego pobytu w Peru przeznaczyliśmy na zobaczenie historycznego centrum Limy. Spacerkiem udaliśmy się z hotelu w kierunku starówki. Ścisłe centrum pełne jest kontrastów, tuż obok siebie stoją wspaniale odrestaurowane kamienice i zaniedbane rudery, które kiedyś były równie piękne. Niektóre budynki zdumiewają swoimi ozdobnymi fasadami.
Iglesia de la Merced.
Idąc deptakiem Jiron de la Union w kierunku Plaza de Armas mijamy niesamowicie ozdobną, granitową fasadę kościoła Merced. To w tym miejscu, jeszcze przed założeniem miasta, odprawiona została pierwsza msza święta. W 1535 roku została tu zbudowana przez Fraya Miguela de Orenesa bazylika i klasztor Matki Bożej Miłosierdzia. Kościół był kilkakrotnie przebudowywany i odbudowywany po licznych trzęsieniach ziemi, jakie miały tu miejsce. W środku kościół wręcz ocieka złotem i posiada przepiękne, bogato zdobione ołtarze boczne.
Lima – Plaza de Armas.
Pewno już zwróciliście uwagę, że zdecydowana większość miast peruwiańskich ma swój „plaza de armas”. Niestety ten w Limie w porównaniu z Arequipą lub Cuzco wygląda nieco blado. Jest to głownie wina pogody, która „nie robi” tła i nie poprawia kolorów. Częste mgły, a nierzadko deszcz sprawiają, że stolicę zapamiętujemy jako szaro-burą.
Miasto Lima zostało założone przez Francisco Pizarro w 1535 roku. Pierwotnie nosiło nazwę Ciudad de los Reyes, czyli „Miasto Królów”. Lima została stolicą Wicekrólestwa Peru, które było hiszpańską kolonią i obejmowało podbite tereny na obszarze Ameryki Południowej. Pierwotnie miasto koncentrowało się w okolicy Plaza se Armas i tu znajdziecie najstarsze zabytki miasta. Plac był świadkiem wielu ważnych wydarzeń historycznych, np. pierwszego widowiska walki byków, egzekucji skazanych przez hiszpańską inkwizycję oraz ogłoszenia niepodległości Peru w 1821 roku.
Na środku placu znajduje się fontanna Fuente de la Fama. Obecna wersja pochodzi z 1650 roku, poprzednia została postawiona już w 1578 r. Rzeźba na szczycie fontanny przedstawia postać z mitologii rzymskiej Fame, a nie anioła jak się powszechnie sądzi.
Przy placu stoi Katedra (La Catedral). Pierwotnie znajdował się w tym miejscu mały kościółek z suszonej cegły. Budowę zapoczątkował Francisco Pizarro, który symbolicznie położył pierwszy kamień w 1535 roku. W latach późniejszych kościół był wielokrotnie przebudowywany i odbudowywany po trzęsieniach ziemi, w wyniku czego możemy w nim zobaczyć rożne style architektoniczne. W jednej z kaplic zostały złożone szczątki Pizarra. Wewnątrz Katedry znajduje się muzeum sztuki religijnej, w którym można zobaczyć obrazy, rzeźby i inne przedmioty religijne. Wstęp do muzeum kosztuje 10 soli.
Do Katedry przylega Pałac Arcybiskupa. Obecny budynek został zaprojektowany przez architekta o polskim pochodzeniu Ricardo de Jaxa Małachowskiego. Zwraca on uwagę charakterystycznymi drewnianymi balkonami w stylu mauretańskim.
Przy głównym placu znajduje się również Pałac Prezydencki (Palacio de Gobierno del Perú), zwany również Casa de Pizarro. Jest to oficjalna siedziba prezydenta Peru. Obecny budynek został zaprojektowany przez architekta Ricarda de Jaxę Małachowskiego w 1926 r. a oddany do użytku w 1938 r. Wcześniej, od czasów Pizarro, dokładnie w tym miejscu stały inne budynki rządowe.
Nam udało się trafić na uroczysty koncert orkiestry dętej, odbywający się przed pałacem.
Kolejną ciekawą budowlą przy Plaza de Armas jest Ratusz (Palacio Municipal de Lima), zaprojektowany również przez Małachowskiego. Budynek wyróżnia się mocnym żółtym kolorem ścian, kontrastującym z brązowymi, drewnianymi balkonami w stylu kolonialnym. Podobnie jak w przypadku wcześniej opisywanych budowli, współczesny ratusz stoi w miejscu starego, wielokrotnie odbudowywanego.
W czasie naszej obecności na placu, przebywali tam również groźnie wyglądający policjanci. Wyposażeni w hełmy z osłonami oraz wysokie tarcze wzbudzali respekt. Jednak ich obecność była czysto prewencyjna. Turyści podchodzili do nich, robili selfie .
Lima posiada inne ciekawe place m.in. Plaza San Martin. W czasie naszego spaceru po Limie, plac ten został opanowany przez młodych ludzi, jeżdżących na rowerach BMX. Gdy liczba zgromadzonych doszła do kilku setek, wszyscy pod eskortą policji przejechali ulicami miasta.
Lima – kościoły.
Osoby lubiące zwiedzanie kościołów i interesujące się sztuką sakralną będą miały wiele do zobaczenia. Za głównym palcem, idąc w kierunku rzeki, dotrzecie do Bazyliki i klasztoru San Francisco. Znajdują się tu katakumby wypełnione ludzkimi szczątkami. Przypuszcza się, że pochowanych jest tu 70 000 osób. Na terenie kompleksu mieści się Muzeum Sztuki Religijnej. Osobliwy jest obraz „Ostatnia Wieczerza” pędzla Marcosa Zapaty, na którym jako danie występuje pieczona świnka morska. Wstęp płatny: dorośli 10 soli, studenci 5 soli, dzieci 1 sol.
W pobliżu znajduje się również Bazylika i klasztor Santo Domingo, których budowę rozpoczęto w 1540 roku. Wejście do muzeum klasztornego jest płatne: dorośli 7 soli, studenci 3,5 sola, dzieci 1 sol. Do Santo Domingo przylega Bazylika Vera Cruz, w której przechowywany jest fragment drzewa z Krzyża, na którym zmarł Jezus. Na uwagę zarówno w tym kościele, jak i w innych peruwiańskich, zasługują figury świętych, ubrane w prawdziwe szaty z materiału. Wejście do Bazyliki jest bezpłatne.
Inne stare i zasługujące na uwagę kościoły to: San Pedro, Inglesia de las Nazarenas, Inglesia San Agustin,Santuario y Casa de Santa Rosa Lima, Iglesia La Recoleta. Jeśli interesujesz się tematyką więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wędrując ulicami miasta, co krok napotykamy lokalne ciekawostki: maleńkie kioski z gazetami lub wypasione stanowiska pucybutów. Wszystko to sprawia, że czujemy, iż Lima to zupełnie inny świat, inna kultura i inni ludzie.
Jak pisałam wcześniej, Lima to miasto kontrastów. W centrum znajdziemy ekskluzywne sklepy, pięknie odnowione, kolonialne kamienice lecz również zaniedbane rudery. Na zdjęciu poniżej widzimy boczną uliczkę, gdzie budynki wykonane są z suszonych na słońcu cegieł. Na chodniku śpi bezdomny, nie przejmując się spacerującymi turystami.
Jaka więc jest Lima?
Nas nie zachwyciła, ale być może spowodowane to było wielodniowym zmęczeniem. Niczym nas nie zaskoczyła, bo kościoły i katedry oraz kolonialną zabudowę widzieliśmy w innych miastach. Znaliśmy już smaki peruwiańskiego jedzenia i przyzwyczailiśmy się do widoku Peruwiańczyków. Ale zwiedzanie Peru bez zobaczenia stolicy wydaje się być niepełne, dlatego myślę, że każdy powinien wyrobić sobie swoje, własne zdanie na ten temat.
Czego nie zobaczyliśmy a podobno warto? Nie odwiedziliśmy żadnego muzeum. Szczególnie ciekawe wydają się być Museo Nacional de la Cultura Peruana, Museo Nacional de Arqueologia Antropologia e Historia del Peru lub Museo de Oro del Peru. Dobrze zapowiada się stanowisko archeologiczne Huaca Pucllana w dzielnicy Miraflores.
I to jest nasz ostatni dzień na peruwiańskiej ziemi. Wieczorem wsiadamy w samolot i wracamy do Polski. Czy uda się jeszcze wrócić w te strony?
Jirón de la Unión 621, Cercado de Lima 15001, Peru
Plaza Francia, Garcilaso de la Vega 1131, Cercado de Lima 15003, Peru
Av. Nicolás de Piérola 1800, Cercado de Lima 15001, Peru
Jirón de la Unión 300, Cercado de Lima 15001, Peru
Jirón Camaná 170, Cercado de Lima 15001, Peru
Jirón Camaná 170, Jirón Conde de Superunda 262, Cercado de Lima 15001, Peru
Jirón Lampa, Cercado de Lima 15001, Peru
Jirón Carabaya, Cercado de Lima 15001, Peru
Jirón de la Unión s/n, Cercado de Lima 15001, Peru
Plaza central Lima, Cercado de Lima 15001, Peru
Pozostałe wpisy o Peru:
Tajemnicze linie Nazca. Peru – dzień 1.
Mumie szczerzą zęby na cmentarzysku Chauchilla. Peru – dzień 2.
Południowe wybrzeże Peru. Dzień 2.
Arequipa – białe miasto u stóp wulkanów. Peru – dzień 3.
Kanion Colca i Andy – królestwo lam, alpak, wikunii i olbrzymich kondorów.
Złowieszcze wieże cmentarne Sillustani. Peru – dzień 5.
Pływające wyspy Uros na jeziorze Titicaca. Peru – dzień 6.
Wyspa Taquile i jej mieszkańcy. Peru – dzień 6.
Świątynia Wiracocha, Brama Rumicolca i kościół San Pedro Apostol czyli droga przez Andy.
Pisac – tajemnicze ruiny inkaskiego miasta. Peru – dzień 8.
Cuzco – świadectwo okrucieństwa i chciwości hiszpańskich konkwistadorów.
Maras – torebkę soli poproszę. Peru – 9 dzień podróży.
Moray – kosmiczne laboratorium rolnicze. Peru dzień 9.
Ollantaytambo – jedyne miejsce, gdzie Inkowie pokonali Hiszpanów.
Machu Picchu – jeden z 7 cudów świata. Peru – dzień 10.
Droga powrotna przez Andy. Peru – dzień 11.
Paracas, miejsce gdzie pustynia wita się z oceanem. Peru – dzień 12.
Wyspy Ballestas – skaliste wysepki rajem dla ptaków i lwów morskich.
Oaza Moron – perełka ukryta wśród peruwiańskich piasków.
Peru, wrzesień 2019
Tekst: Ewa Siwiecka
Zdjęcia: Ewa i Krzysiek Siwieccy
Uwielbiam wpisy o takich podróżach! I jeszcze te zdjęcia!
Nie wiem, czy kiedykolwiek zawitam do Peru, więc z przyjemnością przeczytałam wpis 🙂
Marzy mi się pojechać kiedyś do tego miejsca. Wspaniałe zdjęcia.
Nigdy nie myślałam o tym, żeby jechać do Peru. Ciekawy wpis i piękne zdjęcia 🙂
nie do konca tak to sobie wyobrażałam, ale Kościoły mają kolorowe 😉
Super zdjęcia i mega ciekawy egzotyczny kraj! Kiedyś może polecę 🙂
Trochę inaczej sobie wyobrażałam, ale i tak chętnie bym odwiedziła.