Moja mama jest fanką serialu „Ranczo”. Nie ona jedna. W czasie emisji kolejnych odcinków przed telewizorami gromadziło się 8 milionów Polaków. Moje zaproszenie na wycieczkę do Wilkowyj mama przyjęła bardzo entuzjastycznie. W piękny, słoneczny, wrześniowy dzień wyposażone w dobre humory wyruszyłyśmy w drogę. Witaj set jetting! Witaj „Ranczo”. Witajcie Wilkowyje!

Set jetting to po prostu turystyka filmowa, w Polsce jeszcze mało znana, lecz na świecie ciesząca się coraz większą popularnością. Fani filmów lub seriali podróżują w poszukiwaniu miejsc, gdzie były nakręcane sceny z ich ulubionych ekranizacji.

Gdy wjeżdżamy do miejscowości Jeruzal, bo to w niej było nagrywanych większość scen „Ranczo”, jest środek tygodnia, godzina 11:00. Pierwsze wrażenie jest bardzo dobre: czyste ulice, zadbane domy. Niektóre budynki przyciągają wzrok swoim wiejskim urokiem.

Wszystkie drogi dojazdowe do Jeruzal prowadzą na niewielki plac zwany rynkiem. Skąd w tej małej, mazowieckie wsi rynek? Stąd, że wieś ta przez długi okres była miastem.

Pierwotnie miejscowość nosiła nazwę Żeliszew a pierwsze wzmianki o niej pochodzą z 1426 r. W XVI wieku właściciele wsi otrzymali przywilej założenia tu miasta. Wytyczono plac pod rynek o wymiarach: 100 x 120 m. Było on większy niż rynek w ówczesnej Warszawie. Niestety brak było jakichkolwiek powodów ekonomicznych do rozwoju miasta. Spowodowało to utratę praw miejskich około roku 1820.

Zatrzymujemy samochód na ryneczku. Na razie turystów brak. Natomiast ruch przed sklepem dość duży, ciągle przyjeżdżają i odjeżdżają samochody. To lokalesi robią zakupy. Mimo, że minęło 2 lata od nakręcenia ostatniego odcinka serialu, sklep jest dokładnie taki sam. Przed sklepem stoi słynna, niebieska ławeczka – miejsce spotkań Pietrka, Solejuka, Hadziuka i Japycza.

Na prawo od sklepu, góruje nad wsią kościół, choć może lepiej napisać kościółek. To z tego miejsca Cezary Żak jako Ksiądz Piotr Kozioł  wygłaszał płomienne kazania, wskazując swojej trzódce dokąd ma zmierzać.

Obecny drewniany kościół pochodzi z 1757 roku. Obok znajduje się drewniana dzwonnica. Oba budynki pokryte są gontem. Wnętrze wykonane jest w stylu barokowym.

Na terenie wokół kościoła mieści się Mauzoleum Floriana Cieszkowskiego. Nie występuje ono w serialu, ale na pewno zasługuje na uwagę. Zostało pobudowane przez żonę Cieszkowskiego około roku 1789. Legenda głosi, że ciało Floriana zostało pochowane obok mauzoleum, aby uchronić je przed profanacją.

Obok kościoła znajduje się równie ważne miejsce z serialu – plebania – królestwo Michałowej oraz sala katechetyczna. Wszystkie obiekty występujące w „Ranczo” są bardzo dobrze oznakowane i opisane na tablicach, które swym wyglądem komponują się z otoczeniem.

Przy głównym placu znajdziemy prawdziwy przystanek autobusowy. W serialu był świadkiem wielu przełomowych momentów. To tu wysiadła z autobusu Lucy i odmieniła Wilkowyje.

I tak od tabliczki do tabliczki, od domu do domu spacerujemy po Jeruzalu, wspominając fragmenty filmu.

– Zobacz, zobacz to tu…

– A pamiętasz..?

Wreszcie zmęczone wracamy na rynek i z niefilmowej strony placu siadamy przy stoliku miejscowego baru. Powstał on na potrzeby ekipy filmowej, a później obsługiwał turystów, gdyż lokalni mieszkańcy rzadko z niego korzystają. Obowiązkowo zamawiamy pierogi Solejukowej. Niestety w środku tygodnia szarlotki Michałowej brak.

Z upływem czasu na placu pojawiają się nieliczni turyści: młoda para robi sobie zdjęcia na ławeczce, wielopokoleniowa rodzina siada przy sąsiednim stoliku, przyjeżdża grupa młodzieży na rowerach. Miejscowi zajęci swoimi sprawami, w ogóle nie zwracają uwagi na przyjezdnych. No może tyle, co na ptaki na drzewach, czy chmury na niebie.

– Czy dwa lata po zakończeniu emisji serialu zainteresowanie Wilkowyjami maleje – pytam panią za ladą?

– Ależ skąd. Wciąż mamy pełno turystów. W tygodniu mniej, ale w soboty i niedziele przejść się nie da. Do ławeczki ustawia się długa kolejka. Każdy chce zrobić sobie zdjęcie.

Tę opinię potwierdzają inni mieszkańcy wsi.

Słyszymy też rewelacyjną wiadomość: na wiosnę mają kręcić kolejny film z bohaterami „Ranczo”. Będą to losy filmowej młodzieży, która weszła już w wiek dojrzały. Czy plotka okaże się prawdą?

Na koniec w sklepie Więcławskiej kupujemy Mamrota, ulubiony trunek chłopów z serialu. Butelka kosztuje tylko 5 zł, więc bierzemy dwie: jedną na wieczną pamiątkę a drugą na spróbowanie. Jeszcze pamiątkowe zdjęcie na ławeczce i w drogę.

Jeruzal bardzo pozytywnie nas zaskoczyło. Wszędzie schludnie, czysto. Jest miejsce, gdzie można napić się kawy czy zjeść słynne pierogi, choć jeśli ktoś woli jest i kebab. Przy rynku stoją toalety, więc turyści nie muszą zostawiać pamiątek w pobliskich krzakach.

Gmina zadbała, żeby przy każdym charakterystycznym punkcie, gdzie były nagrywane sceny serialu znajdowała się tabliczka z opisem miejsca. Stworzony został szlak rowerowy po Jeruzalu oraz sąsiednich miejscowościach.

Miejscowość leży 77 km na wschód od Warszawy. Podróż samochodem z Warszawy do wsi Jeruzal nie powinna zająć więcej niż 1,5 godziny.

Jeśli chcesz wiedzieć więcej o „Ranczo”,  jego bohaterach czy obiektach występujących w serialu polecam : ranczo.wikia.com.

Jestem ciekawa, jakie są wasze opinie na temat set jetting? Czy ta forma turystyki podoba się Wam? Jeśli nie „Ranczo”, to jaki film lub serial sprawiłby, że chcielibyście zobaczyć miejsca, gdzie był nagrywany? Czy większość wskaże Nową Zelandię jako plener „Władcy Pierścieni”? Czekam na Wasze komentarze.

05-317 Jeruzal, Polska

Jeruzal, wrzesień 2018

Tekst: Ewa Siwiecka

Zdjęcia: Ewa Siwiecka