Skansen w Białymstoku nie leży w stolicy Podlasia, lecz tuż za jego granicami. Oficjalna nazwa to Podlaskie Muzeum Kultury a położony jest na terenie miasta Wasilków. Dawniej nazywał się Białostockie Muzeum Wsi a jego lokalizacja podawana był jako Jurowce lub Osowicze. Tak więc mały bałagan lokalizacyjny jest, natomiast mapy gooogle bez względu jaka nazwę wpiszecie, doprowadzą Was na miejsce.

Skansen leży na dużym, pięknie położonym wśród pól i lasów terenie. Jeśli lubicie klimat starych chałup otoczonych kwiatami i drzewami owocowymi oraz krytych strzechą stodół, to zakochacie się w tym miejscu. Kwieciste łąki, łany zbóż na polu, pasące się konie, wszystko to stanowi idealne tło dla zabytkowych budowli. Widać, że personel skansenu bardzo o to dba. Z powodu przepisów związanych z pandemią nie jest możliwe zwiedzanie obiektów w środku. Gdy będzie już taka możliwość, polecam zwiedzanie z przewodnikiem, który przeprowadzi Was przez kulturę i obrządki XIX wiecznej, podlaskiej wsi.

Spotkałam się z opinią, że skansen ten jest nieciekawy i niewarty odwiedzin. Nie mogę się z tym zgodzić. Jedynie rzeczą, która bardzo  mi przeszkadzała i przez którą czułam się trochę jak intruz, to tabliczki na wielu obiektach z napisem „Teren prywatny. Wstęp wzbroniony” Widząc je, zastanawiałam się dla kogo jest ten skansen?

Skansen w Białymstoku. Zaczynamy przy wiatraku.

Jadąc samochodem z Białegostoku, drogą nr 19, tuż za granicami miasta stoi po prawej stronie majestatyczny, drewniany wiatrak. To znak, że mijamy skansen i musimy zjechać z głównej drogi. Tuż obok wiatraka znajduje się parking, na którym możecie zostawić samochód. Tu również zatrzymuje się autobus Białostockiej Komunikacji Miejskiej linii 102.

Drewniany koźlak to staruszek, powstał w 1863 r. w miejscowości Płonka-Matyski. Później został przeniesiony do Rzędzian, aby w 1986 r. trafić do skansenu. Dla niewtajemniczonych, koźlak to wiatrak, który całą swoją bryłą obraca się, aby skrzydła maksymalnie mogły wykorzystać siłę wiatru.

Skansen w Białymstoku. Start przy kasie biletowej.

Kupujemy bilet wstępu na teren skansenu w cenie 5 zł i wchodzimy. Cały cennik możecie sprawdzić tutaj. Podlaskie Muzeum Kultury Ludowej otwiera się o godz. 9:00 a zamyka przed zmrokiem. Dokładną godzinę, do której możecie zwiedzać skansen poznacie tutaj.

Po prawej stronie znajduję się leśniczówka z Lipniska wraz z zabudowania gospodarczymi z Karczmiska. Całość nieco zaniedbana, ale nie przejmujcie się, dalej będzie lepiej.

Po lewej stronie drogi jest gajówka z Krusznika oraz inne budynki gospodarcze. Niestety jest też wspomniana wcześniej tabliczka „Teren prywatny. Wstęp wzbroniony”. Niezbyt dobre powitanie. My jednak nie przejmujemy się i idziemy dalej podziwiają stojące przy drodze ludowe rzeźby.

Skansen w Białymstoku. Wiatrak z Wojnowic.

Pod lasem, na ukwieconej łące stoi drugi, mniejszy, drewniany wiatrak. Mimo na pozór podobnej konstrukcji do koźlala to jest partlak. Jak na obiekt muzealny jest on dość młody, gdyż powstał po II wojnie św. Stefan Radziukiewicz budował go przez 25 lat. Zastosował wiele oryginalnych rozwiązań np. wykorzystał w nim lufę armatnią.

Skansen w Białymstoku. Chałupy w kwiatach ukryte.

Docieramy w jeden z najładniejszych zakątków skansenu. Przycupnęły tu dziewiętnastowieczne chałupy z Jacowlan oraz z Starej Grzybowszczyzny. Otoczone płotkami na których suszą się gliniane naczynia, umajone malwami i innym wiejskim kwieciem poruszają serca co wrażliwszych turystów. Można tu chwilę przycupnąć i udawać, że XIX w. trwa nadal.

Skansen w Białymstoku. Stodoła z Nowego Ostrowia i kierat.

Tuż za chałupami stoi stodoła, której dach daje osłonę przed deszczem kieratowi. Kierat przeznaczony był do kruszenia kory garbarskiej a jego właścicielami byli Tatarzy, których nie brakuje na Podlasiu.

Skansen w Białymstoku. Dwór z Bobry Wielkiej.

Największym obiektem w sansenie jest 200 letni, modrzewiowy dwór z Babry Wielkiej. Budynek przeszedł generalny remont, dlatego nie wygląda na swój wiek. Zbudował go Michał Butowt Andrzejkowicz, marszałek powiatu grodzieńskiego. Czasy największej świetności przeżywał na przełomie XIX i XX wieku. Salon ówczesnych właścicieli odwiedzali między innymi: pisarka Eliza Orzeszkowa, malarz Jan Stanisławski i wybitny fotograf – Jan Bułhak. Po wojnie był siedzibą PGR-u.

Skansen w Białymstoku. Maneż z Tyborów Uszyńskich z 1930 r.

Ciekawym, rzadko spotykanym obiektem jest maneż. Budowla ta postawiona z desek na planie koła ma stożkowy, kryty słomą dach. W jej wnętrzu krył się kierat – stąd jej nietypowy kształt.

Skansen w Białymstoku. Chałupy z Pieczysk, Dąbrowy-Moczydły i Tymianek-Buci.

Dochodzimy do kolejnego, urokliwego skupiska wiejskich chałup. Wraz z zabudowaniami gospodarczymi, gołębnikiem i ogródkami wiernie odtwarzają dawną podlaską wioskę. Zabudowania pochodzą z II połowy XIX w. i I połowy XX w.

Skansen w Białymstoku. Wiatrak z Bogdanek.

Na rozległej, ogrodzonej łące stoi trzeci, drewniany wiatrak. Jego konstrukcja jest zupełnie inna, choć na pierwszy rzut oka tego nie widać. Obraca się w nim tylko daszek ze śmigłami. Taki typ nosi nazwę holendra. Wiatrak został zbudował przez Wacława Jaroszko w 1938 roku. Na łące pasą się konie, w tym jeden przebrany za zebrę 🙂

Skansen w Białymstoku. Leśna bimbrownia.

Na samym końcu skansenu, na skraju lasu mieszczą się dość nietypowe urządzenia. Służą one do produkcji bimbru. Trunek ten, mimo iż przez wiele lat zabroniony, był masowo pędzony w gęstych lasach Podlasia.  Wszystkie urządzenia zostały wyprodukowane metodą chałupniczą i stanowią bardzo rzadki widok w muzeach lub skansenach.

Mam nadzieję, że oglądając zdjęcia ze skansenu wyrobiliście już sobie zdanie, czy warto go odwiedzić. A jak mawia przysłowie „O gustach się nie dyskutuje”.

 

 

Pozostałe wpisy z Podlasia:

Supraśl. Co warto zobaczyć? Najważniejsze atrakcje.

Muzeum Sztuki Drukarskiej i Papiernictwa w Supraślu

Kruszyniany i Bohoniki, czyli Tatarzy są wśród nas.

Skit w Odrynkach, czyli jak wygląda pustelnia XXI wieku

Ruiny kościoła w Jałówce, czyli zawiłe losy ziemi jałowej.

Podlaskie krajobrazy w obiektywie fotografa

Podlasie Południowe, czyli historia dwóch wiatraków i kilku chałup.

 

Wasilków, lipiec 2020

Teks i zdjęcia Ewa Siwiecka